KOCHANI, PO PIERWSZE CHCIAŁABYM WAS OGROMNIE PRZEPROSIĆ ZA MOJĄ TAK DŁUGĄ NIEOBECNOŚĆ :(( MIAŁAM PROBLEMY Z BLOGIEM,KTOŚ GO ZABLOKOWAŁ I NIE MOGŁAM SIĘ NAWET ZALOGOWAĆ! WIĘC MAM TEŻ DO WAS PROŚBĘ --> JEŻELI NIE PODOBA WAM SIĘ TO CO PISZĘ PO PROSTU NIE CZYTAJCIE ALBO WYJDŹCIE, DZIĘKUJĘ :)) A O TO CAŁKIEM NOWA ODSŁONA W ROZDZIAŁ XII. xx PRZYJEMNEGO CZYTANIA! :))
~ Louis ~
Podchodzę do ciebie, dotykam rękoma twojej szczęki. Czuję, że to będzie coś lepszego niż wcześniej. Chyba tym razem ty chcesz zacząć. Oj, masz moje pozwolenie. Krzyczę w twoje usta. Teraz ty jesteś władcą, to ty prowadzisz.
- Zrób to, Harry!
- Nawet nie wiesz jak bardzo tego chcę!
Moja bluzka leży gdzieś na drugim końcu łazienki, to samo dzieje się ze spodniami. Uśmiechasz się szeroko na widok mojej męskości. Podniecasz mnie. Zaczynasz od moich ust. Dotykam cię wszędzie gdzie tylko mi pozwalasz. Schodzisz pocałunkami coraz niżej i niżej. A ja już nie mogę się doczekać. Klękasz przede mną.Trącasz mojego kolegę swoim ciałem. Uśmiechasz się kiedy widzisz, jak robi się coraz grubszy i twardszy. W końcu jesteś już na jego wysokości. Patrzę w sufit ledwo trzymając się na ziemi. Moje ciało aż trzęsie się z podniecenia. Bierzesz go do buzi. Podoba ci się. Delikatnie przygryzasz go w najgrubszym miejscu. Czuję, że zaraz wybuchnie. Bierzesz mnie na ręce i zanosisz pod prysznic. Zostawiasz swoje spodnie gdzieś po drodze.
- Robiłeś to kiedyś tutaj?
- Nie dlatego zróbmy to, Harry. Błagam! Nie mogę już wytrzymać.
Zamykasz drzwiczki od brodzika. Robi się bardzo mało miejsca. Tym lepiej. Całuję cię w każdy najmniejszy zakątek twojego ciała. Wreszcie delikatnie dotykam ustami twojego przyjaciela. On cały drga od jednego dotyku. Jest już taki gruby. Postanawiam pochłonąć go w całości. Biorę go do buzi. Jęczysz głośno uświadamiając mi, że chcesz więcej. Wkładam go i wyjmuję oblizując się przy tym ze smakiem. Nie zostajesz mi dłużny. Wychodzimy, jest tam za mało miejsca. Kładziesz mnie na zimnych kafelkach łazienki. Wydaję odgłos, który bardzo ci się podoba. Całujesz mnie namiętnie. Biegniesz do kuchni i po chwili wracasz z bitą śmietaną. Zostawiasz ją na całym moim gołym ciele. Chwilę później patrzysz na to z ochotą i zlizujesz śmietankę z każdej części mojego ciała. Mocno przygryzasz moje sutki i wreszcie jesteś tam. Wszystko jest białe. Nie tylko od twojej bitej śmietany. Zakładasz prezerwatywę i ustawiasz moje ciało idealnie do wejścia tam. Nie możesz już wytrzymać. Nakierowujesz go dobrze i zaczynasz zabawę. Wydaję z siebie cudowny okrzyk. Podnieca cię tak, że i ty syczysz cicho. Najpierw delikatnie i powoli ruszasz swoimi biodrami. Chwilę później przyspieszasz tempo. Krzyczę cały podniecony. Boli, ale i koi ból. Uwielbiam to. Już nie mogę, chcę szczytować. Nagle zwalniasz i przestajesz.
- Rób to dalej, Harry!
- Nie chcę zrobić ci krzywdy.
- Nie zrobisz.
Wracasz do uwielbionej przeze mnie czynności. Krzyczę, jęczę, już nie mogę, ale chcę. Oddajesz jeszcze kilka wejść. W końcu upadasz obok mnie cały spocony. Wow, nie mogę pohamować swoich emocji.
- Byłeś wspaniały, kocham cię.
- Ja ciebie też, Louis.
- Wiesz, że musimy już iść do pracy?
- Wiesz, że chciałbym zrobić to jeszcze raz?
- Oj, Harry.
Kładę się na ciebie i namiętnie całuję w usta. Pchasz swój język do mojej buzi. Ja próbuję włożyć go głębiej niż ty. Zmieniamy pozycję, teraz ty jesteś na górze. Całujesz mnie z miną jakbyś chciał pochłonąć całe moje ciało. Jesteś taki wspaniały. Po namiętnej, wspaniałej chwili wstajemy oboje. Harry idzie do drugiej łazienki, żeby się wykąpać. Ja zostaje i sprzątam po naszej zabawie. Kiedy jesteśmy już gotowi wychodzimy do pracy. Czuję, że będzie to dosyć męczący dzień. Nie mogę normalnie usiąść. Boże, Harry, ty zwierzu.