Music

niedziela, 22 grudnia 2013

ROZDZIAŁ XII

KOCHANI, PO PIERWSZE CHCIAŁABYM WAS OGROMNIE PRZEPROSIĆ ZA MOJĄ TAK DŁUGĄ NIEOBECNOŚĆ :(( MIAŁAM PROBLEMY Z BLOGIEM,KTOŚ GO ZABLOKOWAŁ I NIE MOGŁAM SIĘ NAWET ZALOGOWAĆ! WIĘC MAM TEŻ DO WAS PROŚBĘ --> JEŻELI NIE PODOBA WAM SIĘ TO CO PISZĘ PO PROSTU NIE CZYTAJCIE ALBO WYJDŹCIE, DZIĘKUJĘ :)) A O TO CAŁKIEM NOWA ODSŁONA W ROZDZIAŁ XII. xx PRZYJEMNEGO CZYTANIA! :)) 

~ Louis ~ 

Podchodzę do ciebie, dotykam rękoma twojej szczęki. Czuję, że to będzie coś lepszego niż wcześniej. Chyba tym razem ty chcesz zacząć. Oj, masz moje pozwolenie. Krzyczę w twoje usta. Teraz ty jesteś władcą, to ty prowadzisz. 
- Zrób to, Harry! 
- Nawet nie wiesz jak bardzo tego chcę! 
Moja bluzka leży gdzieś na drugim końcu łazienki, to samo dzieje się ze spodniami. Uśmiechasz się szeroko na widok mojej męskości. Podniecasz mnie. Zaczynasz od moich ust. Dotykam cię wszędzie gdzie tylko mi pozwalasz. Schodzisz pocałunkami coraz niżej i niżej. A ja już nie mogę się doczekać. Klękasz przede mną.Trącasz mojego kolegę swoim ciałem. Uśmiechasz się kiedy widzisz, jak robi się coraz grubszy i twardszy. W końcu jesteś już na jego wysokości. Patrzę w sufit ledwo trzymając się na ziemi. Moje ciało aż trzęsie się z podniecenia. Bierzesz go do buzi. Podoba ci się. Delikatnie przygryzasz go w najgrubszym miejscu. Czuję, że zaraz wybuchnie. Bierzesz mnie na ręce i zanosisz pod prysznic. Zostawiasz swoje spodnie gdzieś po drodze. 
- Robiłeś to kiedyś tutaj? 
- Nie dlatego zróbmy to, Harry. Błagam! Nie mogę już wytrzymać. 
Zamykasz drzwiczki od brodzika. Robi się bardzo mało miejsca. Tym lepiej. Całuję cię w każdy najmniejszy zakątek twojego ciała. Wreszcie delikatnie dotykam ustami twojego przyjaciela. On cały drga od jednego dotyku. Jest już taki gruby. Postanawiam pochłonąć go w całości. Biorę go do buzi. Jęczysz głośno uświadamiając mi, że chcesz więcej. Wkładam go i wyjmuję oblizując się przy tym ze smakiem. Nie zostajesz mi dłużny. Wychodzimy, jest tam za mało miejsca. Kładziesz mnie na zimnych kafelkach łazienki. Wydaję odgłos, który bardzo ci się podoba. Całujesz mnie namiętnie. Biegniesz do kuchni i po chwili wracasz z bitą śmietaną. Zostawiasz ją na całym moim gołym ciele. Chwilę później patrzysz na to z ochotą i zlizujesz śmietankę z każdej części mojego ciała. Mocno przygryzasz moje sutki i wreszcie jesteś tam. Wszystko jest białe. Nie tylko od twojej bitej śmietany. Zakładasz prezerwatywę i ustawiasz moje ciało idealnie do wejścia tam. Nie możesz już wytrzymać. Nakierowujesz go dobrze i zaczynasz zabawę. Wydaję z siebie cudowny okrzyk. Podnieca cię tak, że i ty syczysz cicho. Najpierw delikatnie i powoli ruszasz swoimi biodrami. Chwilę później przyspieszasz tempo. Krzyczę cały podniecony. Boli, ale i koi ból. Uwielbiam to. Już nie mogę, chcę szczytować. Nagle zwalniasz i przestajesz. 
- Rób to dalej, Harry! 
- Nie chcę zrobić ci krzywdy. 
- Nie zrobisz. 
Wracasz do uwielbionej przeze mnie czynności. Krzyczę, jęczę, już nie mogę, ale chcę. Oddajesz jeszcze kilka wejść. W końcu upadasz obok mnie cały spocony. Wow, nie mogę pohamować swoich emocji. 
- Byłeś wspaniały, kocham cię. 
- Ja ciebie też, Louis. 
- Wiesz, że musimy już iść do pracy? 
- Wiesz, że chciałbym zrobić to jeszcze raz? 
- Oj, Harry. 
Kładę się na ciebie i namiętnie całuję w usta. Pchasz swój język do mojej buzi. Ja próbuję włożyć go głębiej niż ty. Zmieniamy pozycję, teraz ty jesteś na górze. Całujesz mnie z miną jakbyś chciał pochłonąć całe moje ciało. Jesteś taki wspaniały. Po namiętnej, wspaniałej chwili wstajemy oboje. Harry idzie do drugiej łazienki, żeby się wykąpać. Ja zostaje i sprzątam po naszej zabawie. Kiedy jesteśmy już gotowi wychodzimy do pracy. Czuję, że będzie to dosyć męczący dzień. Nie mogę normalnie usiąść. Boże, Harry, ty zwierzu.

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział XI

Zapraszam do lajkowania mojej nowej stronki o Larrym! --> https://www.facebook.com/jestemlarryshipperijestemztegodumna 
Dziękuję za komentarze przy poprzednim rozdziale! Oto kolejny już XI! ZAPRASZAM! 
_______
~ Harry ~ 

Obudziłem się w nocy, cały roztrzesiony. To zły sen tak na mnie wpłynął. Patrzę na faceta obok, to mój Louis. Jego usta złożone są w idealny słodki uśmieszek. Podoba mi się to. Przytulam go, a on kładzie swoją rękę wzdłuż mojej nogi. Ocieram się delikatmie o jego bark i uśmiecham się. Kładę głowę na wygodnej poduszce i zamykam oczy. Po chwili usypiam, wydaje mi się, że na mojej twarzy wciąż widnieje uśmiech. 

~ Louis ~ 

- Wstawaj, Harry. Idziemy do pracy! 
- Dobrze, już idę. 
Ledwo co wstaje z łóżka, zaraz potem znowu na nie opada. Kładę się obok niego i daję mu słodkiego buziaka w policzek. 
- No chodź, śniadanie gotowe. 
- Zrobiłeś śniadanie? 
- Ja? 
- Nie, ja. 
- No ja nie. 
- To kto? 
- Gabrielle, moja gosposia. Urocze dziewczę. 
- Masz gosposię? 
- No raczej. Sam bym tego nie ogarnął. Ogromny ten dom. Można się zgubić. 
Uśmiecham się i ciągnę go za rękę. 

~ Harry ~ 

Wchodzimy do kuchni. W progu stoi zgrabna kobieta, ładnie się uśmiecha. Witam ją odwzajemniając uśmiech. 
- Dzień dobry. 
- Cześć, Gabrielle, o której przyszłaś? 
- Witaj Louis, dzień dobry Harry. Byłam już o 6.15. Zrobiłam śniadanie, posprzątałam w łazience na górze i kuchni. 
- Świetnie! Dziękuję ci bardzo. Zawieź jeszcze mój drugi samochód do myjni i ugotuj obiad. Wieczorem idziemy na bankiet do moich rodziców, a więc kolacja nie będzie nam potrzebna. 
- Jasne, a teraz idźcie jeść, smacznego. Wezmę samochód. Miłego dnia. 
Dziewczyna łapie kluczyki w rękę i znika za drzwiami od kuchni. Siadamy do stołu. 
- Skąd ona zna moje imię?
- Ode mnie. Powiedziałem jej, że ze mną mieszkasz. 
- Mówiłeś coś o bankiecie u twoich rodziców. Czemu nic o tym nie wiem? 
- Już wiesz. Zapomniałem ci powiedzieć. Wyleciało mi z głowy. 
- Boję się. 
- Czego? 
- Wieczora. Nie polubią mnie. Napewno. 
- Przestań, kochanie. 
- Louis. 
- Harry. 
- Nie śmiej się ze mnie. 
- Nie śmieje. 
- Przestań.
- Będzie dobrze. 
- Kocham cię. 
- Oj, Harry. 
- Oj Louis. 
Śmiejemy się z całej sytuacji. Kończymy jedzenie i idziemy do łazienki. 

~ Louis ~ 

Harry stoi przy lustrze zgrabnie rozczesując swoje loki. Układa je po czym znowu wszystko rozwala. Powtarza tą czynność chyba z dziesięć razy i w końcu mówi "wreszcie" kiedy jego fryzura jest taka sama jak za pierwszym razem już była. Oj, Harry, Harry. Wchodzę do łazienki. Harry nie zwraca na mnie uwagi. Nie podoba mi się to. Szybkimi krokami dochodzę do niego i agresywnie wbijam się w jego szyję. Jego oczy płoną. Odwraca się by móc pocałować moje usta. Nie pozwalam mu na to. Władczo łapię go na biodrach. To chyba nie pora na to, ale nie mogę się powstrzymać. Nagle słychać dzwonek do drzwi. Nie obchodzi mnie to. Widzę tylko Harrego. Mam ochotę na ciebie. Wtedy kiedy nie mogę. Ale co tam. Z dołu słychać przekręcanie się klucza w drzwiach. Czyżby Gabrielle już wróciła? Nie możliwe.. Dopiero wyszła. Idzie po schodach, słyszę jej głos. 
- Harry, nie teraz. Wstrzymaj się. Gabrielle przyszła. 
- Wiem, ale nie mogę, Louis. 
- Ja też nie. 
Zamykam drzwi łazienki, zdejmuję koszulkę Harrego. 
- Louis, gdzie jesteś? 
- Gabrielle? 
- Tak, odwiozłam już samochód. 
- Dobrze, zrób jeszcze zakupy. Tylko idź prędko i nie wracaj przed godziną. 
- Coś się stało? 
- Nie, nic. Idź już. 
Słychać jak jej szpileczki biegną do wyjścia. Zamyka drzwi. Wreszcie, znów mogę cię dorwać, Harry. Chodź tutaj!

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział X

ZAPRASZAM NA II CZĘŚĆ OPOWIADANIA! WRESZCIE WASZ UPRAGNIONY X ROZDZIAŁ! CZEKAM NA KOMENTARZE :)) 
__

~ Louis ~ 
Cały dzień przesiedzieliśmy w domu Harrego. Jego mama jest przesympatyczna i chyba mnie polubiła. Bardzo się z tego cieszę. Wracaliśmy dosyć późno, a że Harry był bardzo zmęczony przespał całą drogę w samochodzie. 
- Wstawaj kochanie, już jesteśmy.
Próbuję go obudzić, ale on nawet nie drgnie.
- Harry, będziesz spał w samochodzie, no wstawaj!
- Jeszcze 5 minut, Louis proszę.
Przekręca się na drugi bok.
- Oj, Harry, Harry. Jeszcze chwila, a spędzisz tu całą noc.
Mówię lekko zdenerwowany.
- Ja ciebie też, Louis.
Śmieje się i w końcu wstaje. Łapie mnie za rękę i prowadzi do domu.
~ Harry ~ 
Uwielbiam się z nim droczyć! Zawsze szybko się denerwuje, jest taki cudowny. Jestem dumny z tego, że udało mi się mu to powiedzieć. To niby takie puste słowa. Dla mnie one mają ogromne znaczenie. Oj, Louis, Louis. Uzależniasz mnie. Nie mogę na ciebie patrzeć, bo gdy tylko spojrzę, nie mogę przestać. Jak to jest możliwe?! Louis jesteś moją pierwszą prawdziwą miłością, wow. Czuję te uczucia przekazywane ode mnie dla ciebie i od ciebie do mnie. To wspaniałe, kiedy wiesz, że osoba, na której ci zależy jest kimś więcej, prawda?
Na początku myślałem, że nasze relacje będą kończyły się na wspólnej pracy, ale tak nie jest, wielkie szczęście. Dziękuję Bogu, że zesłał mi kogoś takiego, jak właśnie ty.
~ Louis ~ 
Leżymy na jednym łóżku, wykąpani i ubrani w same bokserki. Oglądam z podziwem twoje umięśnione ręce i nie wierzę, że już są tylko moje. Nikt inny nie może ich dotykać! Są tylko dla mnie. Do tego te wszystkie twoje tatuaże... Są takie seksowne. Dzięki nim wyglądasz tak bardzo inaczej, tak bardzo pięknie. Dotykam twojego prawego barku i uciskam go w miejscu okazałego mięśnia. Spoglądasz na mnie kątem oka i uśmiechasz się wyrywając ręce. Rozmawiamy o naszym poznaniu się. Trzymamy się za ręce i patrzymy w sufit. Możemy poczuć się jakby pod gołym niebem patrząc na gwiazdy widniejące na ciemnym niebie. Wyobrażam sobie tą całą scenkę. Jest tak romantycznie. 
- Louis, miałeś kogoś jeszcze przede mną i Jackiem?
Harry zaczyna niezbyt przyjemny dla mnie temat.
- Musimy o tym teraz rozmawiać?! Jest tak miło i romantycznie, a ty chcesz to zepsuć.
- Po prostu chcę wiedzieć, kto jeszcze stracił głowę dla kogoś takiego, jak ty.. Ale pamiętaj, teraz jesteś tylko mój.
Śmieje się szyderczo, ale zarazem słodko. Zgaszam lampkę nocną.
- Idź już spać, kochanie. Jutro musimy iść do pracy.
- Jasne. Kocham cię, dobranoc.
Daję mu delikatny pocałunek, podczas którego odopowiadam mu szczere "ja ciebie też". Przykrywam się ciepłą kołdrą po uszy. Nagle czuję zimny oddech pod naszą kołdrą. Harremu zachciało się namiętnego pożegnania. Wtula się w mój goły tors i szepcze "no tak już lepiej." Całuje mnie w tamto miejsce i kładzie się na poduszce. Dobranoc Harry.

sobota, 26 października 2013

II zwiastun

JEST, WRESZCIE JEST! 
Serdecznie zapraszam Was na drugi zwiastun mojego opowiadania! Dowiedźcie się co będzie działo się z Larrym w kolejnych kilku częściach. Cieszę się, że przybyło mi bardzo dużo wyświetleń, to dla mnie bardzo ważne. 
ZAPRASZAM! 
PIERWSZY ROZDZIAŁ Z DRUGIEJ CZĘŚCI JUŻ DZISIAJ! 

niedziela, 20 października 2013

Przeprosiny

Cześć kochani! 
Na początek chciałabym Was ogromnie przeprosić za tą długą nieobecność, cieszę się jednak, że wciąż odwiedzacie tego bloga i chcę podziękować za prawie 4 k. wyświetleń! Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy! Jestem Wam ogromnie wdzięczna i mam nadzieję, że uda mi się z powrotem nad tym wszystkim zapanować! wW tym tygodniu napewno pojawi się kolejny zwiastun i rozdział tak bardzo przez nas wszystkich wyczekiwany! 
DZIĘKUJĘ I PRZEPRASZAM! KOCHAM WAS! 

środa, 2 października 2013

Rozdział IX

Zapraszam do czytania i komentowania. Już niedługo pojawi się zwiastun drugiej części opowiadania. Mam nadzieję, że czekacie. ;* 
________
~ Louis ~ 

- Harry, no mów. 
Odsuwam się trochę do tyłu, łapię go za ręcę i patrzę prosto w oczy. Stwarzam romantyczną atmosferę. 
- Louis, ja.. 
- Nie wstydz się, dasz radę, kochanie. 
Nazwałem go kochaniem. To nie było przemyślane. Taki impuls. Czy ja go kocham? 
- Louis, nie wiedziałem, jak ci to powiedzieć, ale teraz po prostu muszę to zrobić. Louis, kocham cię. Tak bardzo cię kocham. 
Po jego policzkach spływają łzy. Toczą wojne ze sobą na jego buzi. O Boże, powiedział mi, że mnie kocha. Przecież to proste, Tomlinson, ty też go kochasz. 
- Ja ciebie też, Harry. Ja ciebie też kocham. 
Przytulam go mocno. Czuję, że to właściwa osoba. Ja naprawdę go kocham. Nie mam już żadnym wątpliwości, bo to miłość. Oj, Louis, czemu wcześniej tego nie zauważyłeś. Zakochałeś się. 
- Dziękuję. 
- Za co? Za co dziękujesz, Harry? 
- Za to, że stoisz tu obok mnie, za to, że mnie przytulasz, za to, że mnie kochasz, za to, że jesteś, Louis. 
- Boże, Harry.. Jeszcze nikt nigdy nie powiedział mi czegoś równie miłego. Kocham cię. Na prawdę bardzo cię kocham. 
Całuje mnie nieśmiało w usta. Oddaje pocałunek. Nabiera trochę pewności siebie. Jest wspaniały. Nie wiedziałem ile ta osoba dla mnie znaczy, ale teraz wszystko zrozumiałem. 

~ Harry ~ 

Jestem taki szczęśliwy! Udało mi się to powiedzieć. Dałem radę. Louis, on powiedział, że też mnie kocha. Czego można chcieć więcej od życia. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy prosto do mojego domu ciągle rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Odnalazłem tego kogoś, drugą połówkę. 
- Cześć, mamo. 
Wchodzimy do domu, w progu stoi moja mama. Bardzo ładnie dzisiaj wygląda. 
- To jest Louis, mój partner.
- Witaj miło mi cię poznać, Louis. 
- Pójdziemy teraz do mnie i spakujemy się. 
- Wyjeżdżasz? 
- Przeprowadzam się do Louisa. 
Wchodzimy po schodach. Louis zostawia mojej mamie miły uśmieszek. Ciekawe, jak ona zareaguje na to, że już nie będę z nią mieszkać. Ale ona i tak jest kochana. Zawsze bardzo mnie wspierała. To jej jako pierwszej powiedziałem o tym, że zostałem gejem. Od tamtej pory mam w niej ogromne wsparcie. Bardzo dobrze się rozumiemy. Chyba będę za nią tęsknił. Jest wspaniała. 
- Harry, nie mówiłeś, że mieszkasz z mamą. 
- No wiem, ale co to ma za znaczenie? 
- Nie no żadne. Twoja mam jest bardzo ładna. 
- Wiem, mam to po niej. 
Uśmiecham się szeroko do Louisa. Widzę jego rozpromienione oczy same śmiejące się do mnie. Uwielbiam je

poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział VIII

http://www.youtube.com/watch?v=9vCUXPSkWb0&feature=youtu.be ---> ZAPRASZAM NA ZWIASTUN MOJEGO OPOWIADANIA NA YOUTUBIE! <3 Proszę o pozytywne komentarze. Piszcie pod filmikiem, albo tym postem, jak wam się podoba. To jest ten filmik, o którym wam mówiłam. Niedługo ( po ok. X rozdziale ) pojawią się kolejne. :) 
______
~ Louis ~ 

Harry, tak bardzo szaleję za tobą! Jak ty to robisz? Gdy tylko na ciebie spojrzę muszę cię przytulić, pocałować. 
- Ty też nie chcesz jechać dziś do pracy?
- No wiesz, chciałbym być tylko z tobą...
- Oj, Harry. 
Wzruszają mnie twoje słowa. Zdejmuję jedną rękę z kierownicy i kładę ją na twojej. Spoglądasz na nasze dłonie, potem na mnie i uśmiechasz się do mnie czerwieniąc się. Jesteś taki słodziutki, Harry. Tak bardzo podobasz mi się z rumieńami na twarzy. Onieśmielam cię, a ty onieśmielasz mnie. Nagle odwracasz głowę w drugą stronę. Wyglądasz przez okno, nie patrzysz już na mnie. Pragę twojego spojrzenia. Zdejmujesz ręce z uścisku naszych dłoni. Próbuję cię rozśmieszyć. Nadgarstkiem uszczypuję twoje żebra, byś chociaż na chwilę się uśmiechnął. Nie reagujesz.
- Harry, co jest? Co zrobiłem? 
Nie odpowiada. 
- Nie denerwuj mnie, Harry! Co się stało? 
- Nic, Louis. Jedź dalej, nie zatrzymuj się jeśli możesz. 
- Nie, nie mogę Harry. 
Na złość zatrzymuję auto i wysiadam z niego idąc w stonę twoich drzwi. Wychodzisz z samochodu i przytulasz się do mnie. Kładę jedną rękę na twoich plecach, a drugą na twojej głowie i delikatnie całuję cię w czoło. 
- Co się dzieje? Harry, proszę powiedz mi. 

~ Harry ~ 

To jest silniejsze ode mnie, nie mogę się powstrzymać. Ta chwila będzie odpowiednia do tego co chcę ci powiedzieć. Dalej, Harry, dasz radę!